Reportaż w ramach projektu PFDiM Europa z naszej ulicy pt. “Co świszczy między lnem a czerwoną cegłą?”

Na zadane pytanie o pierwsze skojarzenie wywołane słowem “Żyrardów” odpowiedź niemal zawsze brzmiała : “budynki z czerwonej cegły i produkcja lnu”. Im częściej słyszeliśmy taką odpowiedź, tym bardziej zastanawialiśmy się, co się kryje za magią czerwonego muru – głównym motywem w rozmowach o walorach i wartości Żyrardowa. Chyba nie tylko cegła i len stworzyły legendę naszego miasta? Co „świszczy” między nimi? Jakie losy istnień ludzkich oraz historie kryją się i grają w duszy naszego miasteczka? Jak się okazuje, choć małe, to odgrywało do l. 80 wielką rolę w rozwoju potęgi włókienniczej, wzbogaciło zasoby architektury przemysłowej Europy, a dzisiaj jest chętnie odwiedzanym przez turystów unikatowym w Polsce i w Europie skansenem osady fabrycznej. Chcieliśmy poznać rozmaite niedoceniane na co dzień wartości naszego miasta, które mogą być ważnym współcześnie dziedzictwem dla Europy. Skojarzenie z lnem i czerwoną cegłą nie jest błędne, jest to coś, co z pewnością wyróżnia nasze miasto.

Żyrardów i jego dzisiejszy wygląd zawdzięczamy właśnie zabudowie murowanej z czerwonej cegły z łatwo rozpoznawalnym monogramem. W dziejach budowy miasta wyróżniamy dwa etapy – pierwszy po roku 1829, początek budowy zakładów przemysłowych i osady, drugi po roku 1857, budowa obecnej osady, która dała początek dzisiejszemu miastu. Architekci mieli niełatwe zadanie – musieli zbudować osadę dla przeszło 1000 pracowników fabryk i ich rodzin. Jak później reporter “Tygodnika Ilustrowanego” pisał: “Właściciele tej fabryki, wiedząc, że dobrobyt robotników wpływa także na podniesienie pomyślności całej fabryki nie szczędzili usiłowań, mających na celu zapewnienie jako takiego losu pracownikom fizycznym”. Powstała w ostatnim trzydziestoleciu XIX w. osada fabryczna, reprezentuje wiele elementów nowoczesnej urbanistyki. “Oto i Żyrardów. Wygląda on jak kawałek najporządniejszej prowincji niemieckiej albo jakiegoś przemysłowego kantonu szwajcarskiego, wycięty regularnie i przez czary przeniesiony i rzucony na równinę mazowiecką… Nasze ochronki i szkółki elementarne, nasze urządzenia szpitalne, nasze mieszkania, nasza resursa – wszystko to zapewne, mogłoby służyć za wzór. Pan Dittrich nie żałował środków, stawiał wszystko solidnie, według najświeższych wzorów, stosując wszystkie możliwe ulepszenia” – Tygodnik “Kraj” z 1903 roku. Większość obiektów usługowych połączona była z zielenią urządzoną na rozległych terenach, kierowano się ideą architektury organicznej, kształtowanej w analogii do natury i w związku z naturą.

W granicach dawnej osady zachowało się aż ok. 95% pierwotnej zabudowy, do której należała również fabryka, w której małej części obecnie się mieści Muzeum Lniarstwa. Pozostała część dobrze zachowanych budynków nadal pełni swoje stare funkcje; przede wszystkim stare ceglane domy – po renowacji, stanowią budynki mieszkalne – pozostałe trzy szkoły, szpital, resursa, trzy kościoły i cmentarz funkcjonują, jak dawniej. W dawnej zabudowie fabrycznej powstają lofty i bogata infrastruktura handlowo-usługowa. Wszystko to składa się na dziedzictwo Żyrardowa, które jest unikalne na skalę Europy. To jedno z niewielu miasteczek, w którym ocalało aż tyle zabytkowych budynków, które do tej pory stanowią fundament miasta i zachowały swoje stare funkcje. Obecnie Żyrardów stara się o umieszczenia “miasta-ogrodu” na liście UNESCO. Miasto bezustannie rewitalizuje kolejne zasoby, np. Kantor, fabrykę pończoch Stellę – “Żyrardów jako wspólnota miejska stara się zachować swoje dziedzictwo kulturowe z czasów narodzin osady fabrycznej i miasta Żyrardowa. Widoczne są działania głównie w sferze materialnej (rewitalizacja budynków, kwartałów miejskich, infrastruktury wodnej, terenów zielonych, itp.)” – słowa przytoczone z wypowiedzi pana Jerzego Kwaczyńskiego.

Nie tylko architektura zakładu i osady fabrycznej złożyły się na dziedzictwo Europy, składało się na nie również to, co było w niej produkowane. Żyrardów zaraz po Łodzi był największym producentem tkanin lnianych. Sprzedaż żyrardowskich materiałów znacznie wzmacniała pozycję państwa wśród zagranicznej konkurencji. “Dziedzictwo, czyli coś, co pozostało; wyroby materialne, niematerialne, które gromadzimy w naszej przestrzeni (…) Mamy masę próbek tkanin, mamy sklepy z tkaninami. I właśnie taki sklep chociażby jest podtrzymywaniem tej tradycji. Dlaczego? Ponieważ nie tylko tkaniny są produkowane tak samo, jak w latach 60. XX wieku, dodatkowo – wzory na tkaninach też pochodzą z tych lat. Ta pamiątka, którą nam zostawiła dobrze funkcjonująca w PRL-u fabryka, jest fizycznie obecna. Z tkanin z tymi wzorami, zupełnie niedawno panie na przykład uszyły sobie piękne kimona i w zeszłym roku występowały w nich na targach w Dubaju. Koleżanka na jednym z czynnych stanowisk w Muzeum Lniarstwa zrobiła sobie wzór i na innych targach ozdobiła nimi swoje stoisko. Nasze tkaniny są i były wykorzystywane na całym świecie” – opowiedział pan Jacek Czubak, przewodnik w naszych poszukiwaniach lnianego żyrardowskiego dziedzictwa mogącego ciągle stanowić wartość dla Europy. Również pani Barbara Rzeczycka podzieliła się z nami opinią o wartości lokalnych wyrobów: “Podbijaliśmy rynki, jeśli chodzi o len na całym świecie. Żyrardów lnem słynął. W 1900 roku zdobyliśmy Grand Prix jeśli chodzi o wyroby na wielkiej, przemysłowej wystawie w Paryżu, a więc to o czymś świadczy. Sklepy mieliśmy w najważniejszych miastach Europy np. w Warszawie, Moskwie. Sam Szach Perski przyjechał oglądać nasze wyroby. Żyrardowskie tkaniny lniane były najlepsze”. Wielokrotnie nagradzane tkaniny żyrardowskich fabryk, są używane po dziś dzień w przeróżnych zakątkach świata i w naszym rodzinnym Żyrardowie.

Tak naprawdę, całej fabryki i wyprodukowanych w niej tkanin nie byłoby, gdyby nie robotnicy. Często sobie nie zdajemy sprawy, że to co faktycznie budowało miasto i klimat w nim panujący, to była różnorodna i wielokulturowa społeczność. Wszyscy robotnicy byli przyjmowani z szeroko otwartymi ramionami. “Żyrardów pod tym względem był ewenementem” – stwierdziła pani Barbara Rzeczycka, przewodniczka, w rozmowie o gościnności, tolerancji i wspaniałych relacjach panujących w wielokulturowej osadzie i fabryce.

Według pana Jerzego Kwaczyńskiego, najcenniejszym dziedzictwem Żyrardowa są bogate tradycje jego pochodzących z najróżniejszych zakątków Europy mieszkańców – “Dziedzictwo kulturowe Żyrardowa z czasów powstawania miasta to wspólnota społeczności kilku narodów:

– społeczności wyznania ewangelickiego (fabrykanci, bankierzy, wyżsi urzędnicy, itp.) – pozostała po nich w doskonałym stanie cała infrastruktura osady fabrycznej z XIX/XX w., oraz kościół( obecnie rzymsko-katolicki) i działające kaplice( we wszystkich trzech kwitnie życie duchowe, kulturalne i społeczne),

– społeczności żydowskiej wyznania mojżeszowego (rzemiosło, handel, bankowość, szkoły, bardzo liczne usługi, itp.) – pozostało po niej sporo kamienic, fabryka wódek-słynna na cały świat oraz kirkut-cmentarz, szkoła i dom przedpogrzebowy w nowej funkcji; inne obiekty byłej gminy żydowskiej, np. synagogę zniszczono przy milczącej aprobacie lokalnych władz miejskich,

– społeczności wyznania prawosławnego (administracja rządowa, urzędnicy i nadzór, policja i cenzura, itp., pojedyncze prawosławne groby w kwaterze na cmentarzu ewangelickim) – pewnego rodzaju pamiątką po ich obecności są tylko spektakle grupy rekonstrukcyjnej odtwarzającej słynny „strajk szpularek z 1883 roku”;

– społeczności Kościoła Katolickiego (istnieją ciągle kościoły i cmentarz oraz bogata tradycja świąt kościelnych z licznymi obrzędami ludycznymi i martyrologicznymi)”.

Ludzi tych można nazwać duszą miasta, ciągle żywą w tkance społecznej i materialnej miasta. W mieście żyją ich potomkowie.

“Z pięciu grup społecznych wymienionych powyżej tworzących tkanką społeczną rozkwitającego Żyrardowa brakuje obecnie w Żyrardowie społeczności żydowskiej, części ewangelickiej i prawosławnej. Społeczność będąca kiedyś proletariatem odeszła w zaświaty lub dożywa ostatnich dni. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z luką międzypokoleniową.” – p. Jerzy Kwaczyński. Pomimo tego mieszkańcy Żyrardowa dbają o ich pamięć. Np. z inicjatywy jednej z polonistek liceum nazywanym potocznie “Czerwoniakiem” – Bożeny Gąsiorowskiej, w ramach projektu “Pamięć nie wyklucza”, jest przywracana pamięć o żydowskiej społeczności, mieszkającej w przeszłości na terenach miasta. Projekt angażuje uczniów lokalnych szkół, środowisko dorosłych i władze miasta.”

Nie wszystko jednak w dawnym Żyrardowie układało się dobrze. Była piękna architektura i wspaniałe społeczeństwo, ale warunki i zasady panujące w fabrykach łamały ludzkie prawa i normy sprawiedliwości. W związku z tym dnia 23 kwietnia 1883 roku, w Żyrardowie wybuchł w Polsce pierwszy, “potężny, masowy i krwawy strajk – i od tej pory przez wiele lat trwało wrzenie rewolucyjne” – pani Barbara Rzeczycka podczas wywiadu przybliżyła nam nieco idee strajku szpularek: “Dla mnie kobiety były ważną siłą we wszystkich fabrykach. One doskonale znały swoją wartość i wiedziały, że jeżeli szpularka nie nawinie nici na szpulę, nikt nic nie zdziała. I jeżeli obniżono im pensje, to wiadomo było, że sobie nie pozwolą na to. Myślę, że były bardzo ważną siłą w walce o poprawę warunków życia, podwyższenie pensji. Więc z jednej strony strajki były wywołane chęcią poprawy warunków życia, pracy i płacy, ale z drugiej strony chciałabym zaznaczyć bardzo dobitnie, że właściciele fabryki dbali naprawdę o zatrudnioną społeczność. To potwierdzały wywiady. Również Karol Dittrich i Karol Hielle (właściciele fabryki) napisali w ochronce na tablicy: „wybudowaliśmy tę oto Ochronę dla dzieci swych robotników”. Więc ja sądzę, że te szpularki dlatego odważyły się strajkować, bo wiedziały, że ich wartość jest tak wielka, że fabrykant przystanie na ich warunki. Myślę również, że ten strajk miał konsekwencje w kolejnych strajkach w Królestwie Polskim”. “(…) wszyscy na Żyrardów patrzyli. Na pewno miał wpływ na to, że robotnicy później strajkowali w innych miastach i krajach.” Strajk szpularek wyeksponował bardziej zaistniałe problemy i zainspirował protesty w innych dzielnicach naszego kraju, dając im siłę , a ludziom nadzieję na lepszą przyszłość. Na warunki dzisiejszej pracy w Europie wpłynęły strajki robotnicze, a ceną tej rewolucji było mnóstwo ludzkich straconych istnień, o których powinno się pamiętać i mówić o tej części przeszłości głośniej.

Miasto stara się dbać o pamięć przeszłych wydarzeń, organizuje różne akcje np. zamówiło ogromne graffiti z wizerunkiem kobiet bohaterek strajku w 1981 roku pracujących w naszej fabryce. “O strajku szpularek przypomina co roku inscenizacja/rekonstrukcja historyczna przygotowywana m.in. przez Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie” – podzielił się z nami absolwent lokalnej szkoły, Jakub Wacławek. Wydarzenie to ma potencjał pozwalający na promocję międzynarodową i szanse na wejście na Listę Światowego Dziedzictwa Niematerialnego UNESCO

Te wszystkie czynniki – szlachetna idea strajku szpularek, unikatowa idea architektoniczna, produkcja lnu, dziedzictwo wielokulturowego społeczeństwa – stanowią duszę naszego miasta, tworzą jego zróżnicowany ciekawy klimat i jakiś głębszy sens poza samymi murami. Architektura uwydatnia piękno miasta, inspirując i przyciągając swoją unikalnością całą Europę. Wyroby starych zakładów do tej pory są używane i podziwiane na całym kontynencie, jak i poza nim. Wyróżniają się wzorami, dokładnością, są efektem ciężkiej pracy i serca włożonego w ich produkcję. Wielokulturowe społeczeństwo pozostawiło po sobie ślady, które są widoczne nawet dziś. Obecny Żyrardów tworzy wielokulturowa społeczność czująca przywiązanie do „małej ojczyzny”. Jej tradycje są kontynuowane przez cztery grupy wyznaniowe obecne w mieście, a pamięć o nich jest pielęgnowana. Strajk szpularek rozpoczął w Polsce burzliwą rewolucję społeczną, pokazując tym samym siłę kobiet i inspirując całe społeczeństwo, motywując do walki o swoje prawa oraz inne ważne dla niego kwestie. Dzięki ich nieustraszonej postawie kolejne pokolenia mogły żyć i pracować w ludzkich warunkach. Wszystkie te czynniki potwierdzają, jakim Żyrardów jest znaczącym, ważnym i wyjątkowym miastem na mapie Europy. Mamy nadzieję, że coraz więcej osób doceni miasteczko, w którym „tętni” historia XIX i XX -wiecznych wydarzeń, którego kulturowe i społeczne walory są niezaprzeczalne i coraz więcej młodych ludzi je pozna.

My, zaczynając projekt, jak się okazało, mieliśmy dużo więcej do odkrycia i poznania niż zakładaliśmy. W opowieściach osób, historiach miejsc, budynkach można dostrzec snującą się nić lnu. Im bardziej się zagłębialiśmy w temacie, tym bardziej widzieliśmy, że jeszcze wiele przed nami do poznania. Zostawiło to w nas ogromny niedosyt. Jak się okazuje, ten projekt to tylko początek, obudził w nas energię do działania oraz chęć dzielenia się czymś, co samych nas oczarowało i wciągnęło po uszy.

A co świszczy między lnem a czerwoną cegłą według naszych uczniów i mieszkańców Żyrardowa?

“Świszczy wszystko-wasze życie, moje życie. Gdyby nie len-nie byłoby czerwonej cegły. Gdyby nie czerwona cegła-nie byłoby lnu. Jedno bez drugiego, by po prostu nie istniało” – p. BarbaraRzeczycka.

“Od czasów mojego dzieciństwa Żyrardów zawsze nosił nazwę „czerwony Żyrardów”. W czasach PRL „Czerwony Żyrardów” oznaczało „od czerwieni krwi robotniczej” przelanej na barykadach, strajkach i manifestacjach. Czerwone były sztandary ruchu robotniczego i niestety potem kojarzyły się tylko źle, bo ze Związkiem Radzieckim. Po roku 1989 (chyba nie wcześniej …) narodziła się druga, inna interpretacja. „Czerwony Żyrardów”, jako że powstał z czerwonej radziejowickiej cegły. Można i tak…

A słowo „świszczy” przywołuje mi z pamięci wspomnienia z lat wczesnego dzieciństwa związane z sygnałami syreny fabrycznej nazywanej w Żyrardowie „świstawką”. Pamiętam te sygnały. Zakłady pracowały wtedy na akord i na trzy zmiany. Szczególnie zapamiętałem zmianę ranną, bo wiązała się ona z koniecznością wczesnego budzenia mnie przez mamę, która idąc do pracy (chyba na godz. 6 rano) pchała rozklekotany wózek ze mną wybitym z najlepszego snu i użalającym się na swój „zakichany los”. Po drodze do pracy mama odstawiała mnie do żłobka przy ulicy Związku Walki Młodych (obecnie: Armii Krajowej). „Świstawka” organizowała życie w mieście. W tym czasie przy bramach fabrycznych przewalały się tłumy wychodzących i wchodzących pracowników. Szczególnie w dniach wypłaty, bo wtedy pod bramę przychodziły kobiety z małymi dziećmi na rękach i polowały na swojego „ślubnego”, aby mógł łatwiej dostać się do rodzinnego domostwa i nie próbował urwać się po drodze widząc czekających na niego kumplów z ferajny” – p. Jerzy Kwaczyński.

“Wydaje mi się, że świszczy chęć zmiany: chęć tego, aby w oparciu o potencjał historyczny, dalej się rozwijać (…)” – absolwent szkoły, Jakub Wacławek.

“Cóż, świszczy bardzo dużo, ale chyba przede wszystkim te tchnienia spoconych szpularek i warkot maszyn” – Zuzia Kuran, uczennica liceum.

“Myślę, że ludzie. Można to interpretować, naprawdę, na wiele sposobów” – Joanna Boguszewicz, uczennica liceum.

“No… Świszczą maszyny i świszczy melodia prząśniczki” – Stanisław Łankowski, uczeń liceum.

“Bardzo ciekawe pytanie! Odpowiem tak metaforycznie. Moim zdaniem jest to historia miasta i historia ludzi, którzy ją tworzyli i nadal tworzą” – Zuzia Sosnowska, uczennica liceum

“Między lnem a czerwoną cegłą świszczy wielokulturowość w dawnym i nowym wydaniu, ludzie, którzy je stworzyli i w nim mieszkali oraz cudzoziemcy, którzy tu ostatnio zamieszkali. Tymi ludźmi kiedyś byli robotnicy i ich rodziny z różnych zakątków Europy, przyjeżdżający w celach zarobkowych – to dla nich powstała osada mieszkalna, a teraz często są to uchodźcy” – Mateusz Jurczewski, uczeń liceum.

Jak można zauważyć, dla każdego świszczy co innego, dla każdego personalnie to “a” między lnem a czerwoną cegłą, będzie czymś innym, bo mamy różne spostrzeżenia oraz doświadczenia.

A nam “świszczy” pomysł na projekt? Spacer edukacyjny? Grę? Podcasty zwracające uwagę na odkryte motywy związane z historią miasta, ale mogące mieć jakieś powiązanie z naszym “tu i teraz” …? Projekt o żyrardowskiej “Solidarności”? …o doskonale wcielonej w kształt dawnego miasta idei organicyzmu,o ruchu robotniczym w “czerwonym” Żyrardowie?

Oj, świszczy!!!